To nie tak, że od wielu lat planowałem okrążyć najwyższą górę Europy. Wprawdzie trochę czytałem o tej trasie, ale pomysł zrodził się spontanicznie, w rozmowie prowadzonej w drodze powrotnej z Norwegii. Planowania nie było zbyt wiele. Mieliśmy mapę, ramy czasowe, wizję trasy i silną determinację do jej zrealizowania. A oprócz tego chęć doświadczenia i posmakowania każdego z odwiedzanych krajów, kolejno: Francji, Włoch, Szwajcarii i ponownie Francji. A wszystko zaczęło się i skończyło na lotnisku w Genewie. Granicę przekraczaliśmy więc pięciokrotnie.

Gdy wracam pamięcią do tego wyjazdu, przed oczami staje mi piękno i majestat Alp. Ale jednocześnie towarzyszy mi smak francuskich serów, piwa Brasserie du Mont-Blanc, włoskiej kawy i szwajcarskiego brownie z imbirem. Tak wiele obrazów, smaków i doznań, że w ten jesienny, pandemiczny wieczór, wspomnienie tego wyjazdu jawi się jako abstrakcja. Ale po kolei. Czas przenieść się z powrotem do połowy sierpnia ubiegłego roku.
Mural przedstawiający 20 spośród najsłynniejszych przewodników i pionierów wspinaczki górskiej, związanych z Chamonix Pomnik jednych z pierwszych zdobywców Mont Blanc: Jacquesa Balmat i Horace’a-Bénédicta de Saussure, stojący na Place Balmat w Chamonix. W 1786 r. jako pierwsi na szczycie stanęli Balmat i Michel Paccard Widok na rzekę Arve przepływającą przez dolinę Chamonix. Rzeka ta ma źródło nieopodal przełęczy Col de Balme, przez którą przechodzliśmy ostatniego dnia naszej wycieczki. Wpływa do Rodanu w Genewie nieopodal Jeziora Genewskiego Ulica Michela Croza, miejscowego przewodnika z XIX w., z widokiem na góry i dworzec kolejowy
W pierwszej, francuskiej części trasy, główny ton nadawała pogoda. Nie mieliśmy ciśnienia żeby iść od razu w góry, więc pierwszy dzień poświęcliśmy na regenerację po trudach podróży i ciężkim tygodniu w pracy. Busem z lotniska w Genewie dotarliśmy do Les Houches, skąd udaliśmy się na kemping Les Marmottes. Tam dostaliśmy karnety umożliwiające korzystanie z pociągu kursującego między Saint-Gervais-les-Bains a Martigny do końca naszego pobytu. Umożliwiło to nam spędzenie kilku godzin w Chamonix-Mont-Blanc i zjedzenie pizzy tak bardzo serowej, jaka może być tylko we Francji. Była tak sycąca, że nie zdołałem zjeść jej w całości, co chyba nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło. Tego dnia ulewę udało nam się przeczekać na kempingu.
Jeden z nielicznych widoków na dolinę z podejścia pod Col de Voza Stacja Tramway du Mont-Blanc na przełęczy Col de Voza w deszczowej scenerii Las porastający zachodnie zbocza Masywu Mont Blanc Przysiółek Saint-Gervais-les-Bains, jakże odmienny od zabudowań po drugiej stronie przełęczy Col de Voza, zdominowanych przez infrastrukturę narciarską Rzeka Torrent de Bionnassay wezbrana na skutek deszczów i topniejącego lodowca Bionnassay Niewielka chatka przy szlaku w Le Champel
Kolejnego dnia deszcz już nas nie oszczędził. Les Houches jest miejscowością, z której zwykle zaczyna się i kończy wędrówkę szlakiem Tour de Mont Blanc. My również rozpoczęliśmy od podejścia stamtąd na przełęcz Col de Voza (1657 m), gdzie znajduje się jedna ze stacji Tramway du Mont-Blanc. Tramwajem tym można dojechać do schroniska Nid d’Aigle (2372 m), skąd prowadzi szlak na sam szczyt Mont Blanc (4809 m). Im dłużej trwało nasze podejście, tym gorsza była widoczność i coraz częściej doskwierał nam deszcz. Dlatego zamiast podchodzić pod przełęcz Col de Tricot (2120 m) by zanocować w schronisku Refuge du Miage, postanowiliśmy zejść do doliny i zanocować na kempingu w miejscowości Les Contamines-Montjoie. Wieczór spędziliśmy rozkoszując się smakiem piwa Brasserie du Mont-Blanc, który w pełni wynagrodził nam złą pogodę i brak widoków.
Fasada kościoła Notre Dame de La Gorge, stojącego przy szlaku na przełęcz Bonhomme, na końcu miejscowości Les Contamines-Montjoie. Kościół wybudowano w latach 1699-1707 Stolik przed schroniskiem Nant Borrant wyposażony w miejscowe przysmaki i mapę ze zdjęciem zrobionym nieopodal, w drodze do Refuge de La Balme Stara rzymska droga wiodąca w kierunku Refuge de La Balme przy nieco bardziej pochmurnej pogodzie niż na zdjęciu na okładce mapy Widok z okolic schroniska Refuge de La Balme na Aiguilles de la Pennaz (2688 m) i postrzępioną grań Roches Franches. Góry te należą do Masywu Beaufortain Po lewej: grań Roches Franches, po prawej szczyt Tête de la Cicle (2552 m) Widok z góry na dolinę rzeki Le Bonnant. W centralnym punkcie schronisko Refuge de La Balme

Od następnego poranka do samego końca naszego trekkingu, pogoda była już idealna do górskiej wędrówki. Niestety nie tylko my o tym wiedzieliśmy, czego doświadczyliśmy podchodząc szlakiem z Montjoie na przełęcz Col du Bonhomme (2329 m). Po drodze minęliśmy dwa schroniska. W pierwszym z nich (Refuge de Nant Borrant) zatrzymaliśmy się na kawę i ciastko, co stało się naszym rytuałem w kolejnych dniach. Za Refuge de la Balme (1706 m) ludzi było już nieco mniej, a i widoki stały się bardziej alpejskie.

Okolice przełęczy Bonhomme obfitowały w różne rodzaje skał i kamieni Schron na przełęczy Bonhomme. Przywiązany do niego osioł prawdopodobnie oczekuje na kolejną grupę turystów, którym przeniesie bagaże Widok w kierunku szczytów Tête Sud des Fours (2699 m) i Tête Nord des Fours (2751 m). Koło pierwszego z nich prowadzi jeden z wariantów szlaku Tour de Mont Blanc, a na szczyt drugiego można wejść innym szlakiem Według wielu źródeł, przez przełęcz Bonhomme przechodzi granica między masywami Mont Blanc i Beaufortain. W centrum zdjęcia stary drogowskaz z czasami zejścia do Beaufort

Po wejściu na przełęcz czekało nas jeszcze trochę podejścia na grzbiet graniczny między departamentami Górną Sabaudią (ze stolicą Annecy) i Sabaudią (stolica Chambéry). Grzbietem tym wiedzie szlak na pobliski szczyt Tête Nord des Fours (2751 m), który potem trawersuje grań łączącą się z grzbietem granicznym na szczycie Aiguille des Glaciers (3816 m), by na koniec połączyć się ze szlakiem Tour de Mont Blanc na przełęczy Col de la Seigne. Pod koniec dnia doszliśmy do schroniska Refuge de la Croix du Bonhomme (2443 m). Nie spodobało nam się ono jednak na tyle, by zostać tam na nocleg. Zeszliśmy do wioski Les Chapieux z nadzieją na nocleg na kempingu, jednak to co zastaliśmy, było jedynie miejscem, w którym można było rozbić namiot i skorzystać z toalety. Prysznice były wprawdzie w pensjonacie nieopodal, ale akurat tego wieczora nie były udostępnione dla turystów.

Refuge de la Croix du Bonhomme na tle dwóch szczytów: po lewej Pointe de la Terrasse (2881 m) – jeden z najwyższych szczytów Masywu Beaufortain, po prawej – Crête des Gittes (2538 m) Koło schroniska można przenocować w namiocie, jednak ze względu na wiatr i niskie temperatury, nie jest to najbardziej komfortowa opcja Zejście do doliny Vallée des Chapieux było dość wymagające, ponieważ wiązało się z utratą 900 metrów wysokości Poranny widok z kempingu w Les Chapieux na końcówkę trasy z poprzedniego dnia Parking w wiosce La ville des Glaciers z widokiem na szczyt Aiguille des Glaciers (3816 m) i z każdym rokiem coraz bardziej topniejący lodowiec Widok ze szlaku w kierunku La ville des Glaciers. W tle po prawej szczyt La Grosse Tour (2369 m)

Kolejnego dnia postanowiliśmy skorzystać z okazji, jaką była możliwość podjazdu busem. Początkowy odcinek szlau z Les Chapieux wiódł bowiem szosą prowadzącą dnem doliny La Vallée des Glaciers. Z busa wyszliśmy w wiosce La Ville des Glaciers, skąd było pół godziny drogi do Refuge des Mottets (1870 m). Tam zrobiliśmy długą przerwę na śniadanie z widokiem na dolinę i okoliczne szczyty. Widoki te były niewątpliwie godnym pożegnaniem z francuską częścią trasy, choć tak naprawdę był to dopiero przedsmak tego, co czekało nas tego dnia. Po długiej, ale przyjemnej ze względu na widoki wspinaczce, osiągnęliśmy przełęcz Col de la Seigne (2515 m), przez którą przebiega granica z Włochami. Wtedy to po raz pierwszy mieliśmy okazję podziwiać kopułę szczytową Mont Blanc w całej okazałości. I nawet tłum ludzi na przełęczy nie był w stanie w żaden sposób zamazać pozytywnego obrazu całości.

Fragment skały w dolinie La Vallée des Glaciers Widok na górę Aiguille des Glaciers i schronisko Refuge Les Mottets Widok spod schroniska Refuge Les Mottets w kierunku południowo-wschodnim Owce pasące się w okolicy przełęczy Col de la Seigne. W tle szczyty: po środku Têtes des Bellaval (2892m) i Mont Tondu po prawej Autor wpisu na przełęczy Col de la Seigne, w tle po lewej – ośnieżona kopuła szczytowa Mont Blanc (4808 m) Rozległa przełęcz Col de la Seigne leży na głównym grzbiecie Alp, na granicy Francji i Włoch. Na wprost widok na grupę Monte Berio Blanc-Mont de Mirande z najwyższym szczytem Monte Berio Blanc (3252 m)

Zejście z przełęczy do doliny Val Veny było jednym z najbardziej malowniczych fragmentów trasy. Wraz z utratą wysokości, dolina zmieniała charakter. Szlak wiódł początkowo trawersem wąskiej doliny, a potem jej rozległym dnem. Z czasem roślinność i krajobraz stawały się coraz bardziej różnorodne, a zarazem osobliwe. Doskonale wtapiały się w to wszystko pozostałości starych kamiennych chat. Cały czas zmieniały się też widoki. Szczególnie malownicze były okolice jeziora Combal obrośniętego różnymi odcieniami zieleni i otoczonego ze wszystkich stron górami.

Charakrerystyczne szczyty Les Pyramides Calcaires (2722 m). Można je obejść od północnej strony szlakiem przez przełęcz Colle delle Piramidi Calcaree La Casermetta al Col de la Seigne – niegdyś wojskowy budynek, który służył m.in. podczas II Wojny Światowej, kiedy włoskie wojska przeprowadziły atak na Francję przez przełęcz Col de la Seigne. Dziś mieści się tu punkt informacyjny poświęcony m.in. przyrodzie i bezpieczeństwu w górach Przydrożna kapliczka na tle Aiguilles de Tré-la-tête (po lewej) i Petit Mont Blanc (niepozorny szczyt w centrum zdjęcia). Na drugim planie – schronisko Rifugio Elisabetta (2194 m) Okolice schroniska Rifugio Elisabetta. Pozostałości kamiennych budowli z widokiem na dolinę


Obok jeziora mieści się schronisko Rifugio Combal (1969 m), w którym chcieliśmy zjeść obiad. Niestety trafiliśmy tam w momencie, gdy posiłki nie były już wydawane. Zaczęliśmy więc gotować wodę na liofile, czym wzbudziliśmy ciekawość tłumów odwiedzających to miejsce, przyzwyczajonych do innego rodzaju turystyki. Z trudem udało nam się zdążyć na autobus odjeżdżający z Plan de Lognan, a jeszcze z większym trudem udało nam się do niego zmieścić. Podróż tym autobusem do Courmayeur była z pewnością najmniej przyjemnym elementem tego dnia. Nie mieliśmy wiele czasu na zwiedzanie Courmayeur, bo nie chcieliśmy by uciekł nam ostatni autobus do Tronchey – miejscowości, w której mieścił się kemping, na którym planowaliśmy nocować.

Ten sam widok z domieszką górskiego strumyka i kwitnącej na fioletowo wierzbówki kiprzycy Strumyk wypływający spod lodowca Ghiacciaio della Lex Blanche zasilający Fiume Dora di Veny – potok płynący przez dolinę Val Veny Widok na schronisko Cabane du Combal (1968 m) położone nad jeziorem Combal. Na ostatnim planie – widok na okolice Aiguille de Bionnassay (4052 m), po prawej – grań schodząca ze szczytu Mont Blanc Widok w kierunku Mont Blanc. Sam szczyt schowany za chmurą, przed nim grań zawierająca m.in. szczyty Monte Brouillard (4069 m) i Punta Baretti (4013 m). Po prawej – Aiguille Noire de Peuterey Widok w górę doliny spod schroniska Cabane du Combal. W centrum zdjęcia Pyramides Calcaires, po prawej – ostatni rzut oka na Aiguille des Glaciers Inne ujęcie podkreślające turkusowy odcień Lago di Combal

Ramy czasowe wyjazdu wymuszały na nas decyzje o omijaniu niektórych odcinków szlaku. Nie żałowaliśmy jednak tych decyzji, bo naszym celem było dotarcie w miejsce, z którego wyruszyliśmy. Półmetek wyjazdu świętowaliśmy przy włoskim winie, w namiotach z widokiem na Mont Blanc. Tym razem już od wschodu. Mieliśmy za sobą trzy intensywne dni, z czego dwa ostatnie – tak mocno obfitujace w unikalne krajobrazy i widoki, że nawet tłum ludzi na szlakach i w autobusach nie był dla nas problemem. Drugą część naszej wycieczki opiszę w osobnym wpisie.
Dolna część doliny Val Veny obfitowała w dawno nie widziane drzewa Płynący przez dolinę potok Fiume Dora di Veny zasila rzekę Dora Baltea płynącą przez Courmayeur i Dolinę Aosty. Dora Baltea wpływa do rzeki Pad 30 km za Turynem Dworzec w Courmayeur. Miasto to jest połączone z Chamonix kolejkami: Skyway Monte Bianco (prowadzi na szczyt Punta Helbroner 3462 m), Telecabine Panoramic Mont Blanc (prowadzi przez okolice Mont Blanc na Aiguille du Midi 3842 m) i kolejką Chamonix – Aiguille du Midi Poranny widok z namiotu na kempingu Tronchey. Ośnieżona góra to Mont Blanc